sobota, 16 lipca 2016

Najbardziej barbarzyńskie miejsce na świecie

Pewien bardzo bogaty człowiek, który był właścicielem dużej  firmy produkującej broń miał jedną, wielką pasję: uwielbiał podróżować. Szczycił się tym, że jego firma miała podpisane kontrakty tylko z  armiami rządowymi, dbając o to by nie trafiała w niepowołane ręce. Ponieważ popyt na jego broń wciąż rósł, to pieniądze bogacza praktycznie same się mnożyły. Niestety mężczyzna zwiedził tak wiele różnych miejsc i widział tak wiele, aż w końcu ze smutkiem stwierdził pewnego dnia, że już chyba nic nie jest w stanie go zaskoczyć. Dzieląc się tym smutnym spostrzeżeniem ze znajomym, usłyszał od niego zaskakującą historię o miejscu, gdzie ludzie z miłości do swoich dzieci dają im broń i te się zabijają.
- Ale jak się zabijają? Dlaczego? Czym? - pytał zaintrygowany bogacz
- Nie wiem, ale mówię ci - opowiadał znajomy - mój przyjaciel widział to na własne oczy! Niby żyjemy w cywilizowanych czasach, ale są jeszcze miejsca pełne barbarzyńców!
- To bestialskie i intrygujące zarazem. Ciekawe co też skłania ich do tak barbarzyńskiego zachowania. Powiedz mi proszę, gdzie znajdę to miejsce?
Znajomy jednak nie pamiętał dokładnie nazwy miejsca, ale palcem wskazał punkt na mapie, w którym owo miejsce miało się znajdować. Jeszcze tego samego dnia bogacz spakował się i wyruszył w podróż w poszukiwaniu barbarzyńskiej społeczności. Najpierw dotarł do małego państwa, które najbardziej odpowiadało punktowi wskazanemu przez znajomego na mapie. Bogacz wyróżniał się nie tylko wyglądem, ale wyjątkową podejrzliwością, która towarzyszyła mu przecież nie bez powodu! Przy najbliższej okazji zapytał miejscowego barmana o okrutny zwyczaj o jakim słyszał od znajomego, jednakże odpowiedź go zdziwiła:
- My? Dajemy dajemy broń swoim dzieciom, żeby się zabiły? Ale po co? Jak? Dlaczego?
- No właśnie przyjechałem się tego dowiedzieć. Znajomy opowiadał mi, że jego przyjaciel był tutaj i widział to na własne oczy!
- Ach!… Rzeczywiście ktoś kiedyś mówił, niby coś takiego, że jest takie miejsce gdzie ludzie z miłości się zabijają, ale to nie tutaj! Tutaj dowie się pan więcej. - Barman wyciągnął mapę spod lady i wskazał bogaczowi punkt, w którym najprawdopodobniej rzecz miała mieć miejsce. Mężczyzna niewiele myśląc ruszył we wskazanym kierunku. Dotarł do miasta i nie zwlekając zapytał o barbarzyński zwyczaj pierwszego lepszego przechodnia. Człowiek ze zdziwieniem spojrzał na bogacza:
- My? Mamy dajemy się zabijać tym, których kochamy? Ale po co? Jak? Dlaczego?
- No właśnie przyjechałem się tego dowiedzieć!… - Zanim z frustracją zaczął streszczać historię, którą usłyszał, miejscowy przerwał mu głośnym westchnieniem:
- Acha!… Może chodziło o to miejsce, gdzie ludzie w imię miłości się zabijają czy jakoś tak, ale to nie tutaj! Słyszałem o tym w dzielnicy na końcu miasta, tam dowie się pan więcej.
Bogacz tracił wiarę w sensowność swoich poszukiwań, konsekwentnie  odsyłany kolejno z dzielnicy na końcu miasta, do wioski przy lesie, stamtąd do kilku domów na wzgórzu aż w końcu do jednego niewielkiego domku przy jeziorze za lasem. Mimo wszystko zapukał do drewnianych drzwi, ale ku jego rozczarowaniu dom zdawał się być pusty. Rozgoryczony usiadł na schodku przed drzwiami, wyciągnął ciążącą mu broń spod pazuchy, którą zabierał ze sobą na wszelki wypadek w każdą podróż. To był piękny egzemplarz, bardzo ceniony przez jego klientów za niezawodność. Bogacz przyglądał się pistoletowi z dumą, po czym z nudów oddał kilka strzałów w niebo. Huk był tak wielki, że ptaki zerwały się z drzew do lotu, a z oddali, od strony niewielkiego pola zaczęli biec w jego kierunku jacyś ludzie. To była dwójka ludzi w średnim wieku. Zapewne domownicy, pomyślał bogacz.
- Co się stało?! Co się stało?! Kim pan jest?!- wołali przybiegając.
- Nic, nic się nie stało. Jestem tylko podróżnikiem, dużo zwiedziłem i w wielu miejscach byłem zanim tu dotarłem. Zmęczony i znużony, czekając na domowników z głupoty zacząłem się bawić swoim pistoletem.
- Czy pan oszalał?! - Kobieta brzmiała na zdesperowaną - Jeszcze tak niedawno, nasze najukochańsze dziecko zabiło się z takiej broni!
- Ale jak? Dlaczego? - Pytał bogacz z resztką wiary, że w końcu znajdzie odpowiedzi na nurtujące go pytania, albo przynajmniej usłyszy coś co wynagrodzi mu trudy podróży.
- Panie! - Głos mężczyzny zabrzmiał jak w lamencie, a oczy mu się zaszkliły. - Jakiś czas temu gościliśmy u nas takiego jednego podobnego do pana. Stracił wszystko z czym przyjechał zanim do nas dotarł, prócz swojej broni, z którą się nie rozstawał. Wyczerpany był, głodny i obolały, więc przyjęliśmy go jak mogliśmy. Gdy odchodził, mówił, że przez te kilka dni tutaj zżył się z nami jak z rodziną i dlatego daje nam tą broń byśmy zawsze byli bezpieczni. Gdy mój jedyny, najukochańszy syn dojrzał, wręczyłem mu tą broń. Niestety chłopak nasz, choć już dorosły, nie miał wprawy z tą diabelską rzeczą. Któregoś dnia broń mu się wyśliznęła i tak nieszczęśliwie wypaliła, że go zabiła!
- A co się stało z tamtym człowiekiem, gdzie on jest?
- Nie wiemy, ale mówił, że pochodzi z takiego miejsca gdzie ludzie w imię miłości do pokoju, zabijają się nawzajem i jeszcze się przy tym niewyobrażalnie bogacą. Szukałem, pytałem, ale nikt nic o takim miejscu nie wie. - mężczyzna spojrzał swoim smutnym wzrokiem na bogacza - Czy to w ogóle możliwe, że istnieją na świecie takie barbarzyńskie miejsca?

A morał jest taki: uważaj czego szukasz, bo możesz to znaleźć… niekoniecznie tam, gdzie tego szukasz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz