Słyszałam historię o mężczyźnie, który jechał z dwójką dzieci autobusem. Dzieci strasznie płakały irytując tym pozostałych pasażerów, szczególnie, że ojciec zdawał się kompletnie tego nie zauważać. W pewnej chwili zniecierpliwiona kobieta uprzejmie choć znacząco zwróciła mężczyźnie uwagę na jego niewłaściwe podejście do wychowania. Mężczyzna ocknął się z zamyślenia, pozwolił kobiecie dokończyć reprymendę po czym odrzekł:
- Proszę nam wybaczyć, ale właśnie wracamy ze szpitala, gdzie dzieci żegnały się z umierającą matką.
Kto miał rację? Kto miał prawo?
Każda część życia wynika z naszej ignorancji bądź konkretnego działania prowadząc do jednej z dwóch przeciwstawnych przestrzeni: smutku i radości, miłości i nienawiści, porażek i sukcesów itd. Doświadczając którejkolwiek z nich możemy im ulegać bądź zwyciężać, a to z kolei znaczy że bez względu na efekty naszych działań nie jesteśmy ani dobrzy ani źli - jesteśmy ludźmi. Mając tego świadomość możemy teraz śmiało powiedzieć, że mimo naprzemiennych wzlotów i upadków mamy takie samo prawo być szczęśliwi, jak również smutni, choć nie zawsze jest to racjonalne, niczego nie musimy, tak samo jak nie wszystko możemy, mamy prawo rozumieć i nie pojmować, mówić o tym głośno jak również to przemilczeć - mamy prawo być sobą, choć nie zawsze wiemy co się za tym pojęciem kryje. Co w związku z tą wolnością?
No właśnie wolność to przede wszystkim świadomość tego, że posiadamy te prawa, to także umiejętność zaakceptowania faktu, że inni także je posiadają.