Leonardo da Vinci - Człowiek witruwiański |
Podejrzewam, że niejeden z nas spotkał się z osobnikiem homo sapiens sapiens, który domagał się aby pamiętano o jego tytule zawodowym nawet w potocznej rozmowie. Hm... Studia, magistry, doktoraty i inne są jak najbardziej powodem do dumy, ale czy rzeczywiście określają nas jako ludzi? Czy świetność lekarza jest zależna od jego stopnia naukowego, czy dokonań, które przysporzyły mu dobrej sławy wśród pacjentów? Czy fakt, że ktoś z ludzkiego powodu jakim jest skłonność do popełniania błędów, pomyli profesora z doktorem naprawdę zasługuje na pogardliwe spojrzenie? Ta dziwna waga nadana tytułom, kolorom skóry, pochodzeniu, przekonaniom politycznym, religii i innym, niczym się ma do rzeczywistości, a wręcz potrafi ją niejednokrotnie przekłamać. Dowodem na to są chociażby ludzie, którzy mimo braku wspomnianych tytułów naukowych, zapisali się na kartach historii świata jako geniusze i tak dla przykładu: Tomasz Alva Edison, który zrezygnował ze szkoły po trzech miesiącach, po tym jak jego nauczyciel określił go jako przypadek beznadziejny i w obecności swojego ucznia powiedział wizytatorowi, że Edison jest tępy i nie ma najmniejszego sensu by nadal uczęszczał do szkoły. Edison nie skończył szkoły, a jego nazwisko zna niemal każdy, a czy ktoś jest w stanie podać nazwisko nauczyciela, który tak bezpardonowo obszedł się ze swoim uczniem, późniejszym wielkim odkrywcą? A przecież takich przykładów jest znacznie więcej: Albert Einstein, Enrico Caruso, Stefan Banach i wielu, wielu innych... Idźmy dalej.
Czy gdyby nie zacięta pewność z jaką hitlerowcy podważyli znaczenie Żydów , Polaków i Cyganów jako ludzi, musielibyśmy się wstydzić za błędy ludzkości na skalę wojen światowych? Wydaje mi się, że naszym problemem jest łatwizna z jaką wolimy bez zastanowienia kłaniać się ludziom w garniturach pomijając tych, którzy tylko ze względu na nasze jakże często mało obiektywne przekonania są zbyt zwykli, zbyt pospolici, lub po prostu beznadziejni.
Prawda jest taka, że prawdziwe sukcesy to efekty niebywałej siły, determinacji i odwagi w mierzeniu się z własnymi ograniczeniami. I nie chodzi tu oto aby bezgranicznie wierzyć we wszystko i wszystkich, warto jednak poświęcić trochę miejsca na kartach własnego życia na tak zwany margines błędu: zarówno własnego jak i cudzych. Bo możliwe, że tam gdzie pojawił się błąd, znajduje się także początek nowo odkrywanej prawdy...